Początki.
No i zaczeło się-BUDOWA- jak to szumnie brzmi, prawda? Ja mieszczuch nagle zapragnełam domku, z tarasem i całymi tymi bajerami. No może nie tak nagle. Tak naprawdę decyjza o budowie domu dojrzewała w nas kilka lat. w 2007 kupiliśmy działkę po Warszawą ku zaskoczeniu otoczenia. Wtedy wszyscy znajomi kupowali mieszkania, a my działkę. Niedaleko, za rozsądną cenę, ale jednak pod miastem. I gdy już ją kupiliśmy główna inwestorka, czyli ja, rozmyśliła się. Nabyliśmy więc małe mieszkanie i tak pięć lat zajęło nam dojrzewanie do budowy domu. Nie ma więc rzeczy niemożliwych. Rok temu zapadła decyzja, że jednak budujemy. Po przekapoaniu setki projektów padło na projekt Oliwka. Jak się wkrótce okazało, 5 lat temu również wybrałam ten projekt, i zapomniałam o nim zupełnie, więc naszym przeznaczeniem jest ten domek. Pół roku zajęło nam sprzedawanie mieszkania i w końcu się udało się! Wolni od zobowiązań mogliśmy zacząć budowę. W między czasie, od jesieni, kompletowaliśmy dokumenty do pozwolenia na budowę. Dwa miesiące czekaliśmy na decyzję i w końcu 9 marca się doczekaliśmy. Jednak aura nie sprzyjała i dopiero 16 kwietnia została wbita pierwsza łopata koparki. I taki oto efekt jej pracy: